poniedziałek, 5 listopada 2012

Kocham Finlandię!!! Helsinki;)

Po nadaniu takiego tytułu, nie trzeba już nic pisać, bo wiadomo, ze się zakochałam. Jednak nie byłabym sobą gdybym nie opisała swoich wrażeń;)
Jeżeli chodzi o Finlandię, to w sumie zawsze była na pierwszym miejscu moich podróżniczych planów, ale jakoś tak się nie składało. Mało tego chciałam tam pojechać właśnie w okolicach jesieni, bo jaki sens oglądać ten mroczny kraj, kiedy słońce nawala i wszystko psuje;) Jak to z moim szczęściem bywa przewrotnie. Własnie w ten weekend, kiedy uraczyłam Finlandię swoją obecnością musiało być tak słonecznie jak we Włoszech. Hehehe...można się było tego spodziewać. Jak w góry to leje, a jak w mroki to się słońce nagle obudziło. Nie będę jednak narzekać, bo mrocznie i mroźnie to i tak było nawet z tym  "palącym" słońcem. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam mieszkańców miałam podobne odczucie co w Amsterdamie. Pierwsze co pomyślałam to; "Nie wierzę, że tak jest naprawdę!!!" Tylko, że tam wszyscy byli upaleni, a tutaj na czarno i w glanach. No dosłownie wszędzie. Nie spotkałam nikogo ubranego na różowo. Tam jest tylko czerń. Nawet w pizzeriach i eleganckich restauracjach grają metal, bo to, że są same metalowe kluby to chyba oczywiste. Przepraszam, są też jakieś wymarłe dyskoteki, ale tam i tak siedzą faceci z brodami i włosami za dupę. Tak to własnie tam wygląda, ale zastanawia mnie jedno. W hotelu o nazwie OMENA,  każdy pokój jest wyposażony w Pismo Święte. Nie kumam o co kaman, ale ładnie się to komponowało z krukiem powieszonym na balkonie naszej zacnej sąsiadki;)
CDN








1 komentarz:

  1. Lubią kontrasty, a co najlepiej widać na śniegu? Bukę w glanach ;)))

    OdpowiedzUsuń